2010-09-16

jeden dzień z życia



Ostatnie dni upływają mi na przemieszczaniu się w te i wewte (tak to się pisze?) w tym zatkanym i niedrożnym tyglu spraw ważnych i mniej ważnych, lokalnych i światowych, tajnych i zupełnie jawnych. Tyle ich w około, że jakbym miał się zastanawiać nad sensem bądź celem tego mentliku, to bym szybko odpadł. Raczej. Ale jak się siedzi w aucie który przemieszcza się w tempie 2-3 razy wolniejszym niż przeciętny pieszy to naprawdę można się zacząć zastanawiać nad zupełnie zbędnymi kwestiami.
To miasto się zupełnie psuje, już nie działa transport indywidualny zupełnie, a publiczny nigdy nie działał za dobrze, zresztą jedzie po tych samych trasach co "prywatne" samochody. No i niestety nie wszyscy mają alternatywę, co chyba najbardziej frustruje podczas stania w korku.
Jak nie masz nic do napisania to nie pisz. Zatem tyle. Tylko jeszcze w woli wyjaśnienia:
Dzisiejsze obrazki to kilka z kilkunastu obrazków z których pierwsze zgrupowały się w taką rozmytą, przypadkową, chaotyczną treść, natomiast w następnym poście są również obrazki z tegoż samego dnia tylko jakoś mi się nie składały z tym pierwszymi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz