2011-01-30

spękane jak kra na rzece









Zima zima w około, z małymi przerwami na jesienną (lub jak kto woli wiosenną) aurę.
W tym roku zima jakoś inaczej się układa, może to oddech w nowym otoczeniu, z nowymi myślami w głowie, z niespodziankami i planami.
Coraz więcej planów, czego bym się po sobie nie spodziewał, rozciąga się w około jak pajęczyna w babie lato. Ale dopóki są to tylko "wstępne plany" to nie trzeba ich traktować zbyt poważnie.
Walki z materią mieszkaniową już za nami, chociaż nie do końca, ponieważ następne pomysły bedą ruszać szybciej niż nam się zdawało.
Wszedłem w nowy rok jak w masło: bez wielkich i bolesnych postanowień czy wyrzeczeń, bo już w zasadzie wszystko mam ogarnięte!
Fotograficznie zapuszczony, zupełnie przypadkiem zabrałem się za mój cyfrowy "lab" i znalazłem przy okazji parę fajnych moim zdaniem ujęć, które postawiłem na głowie, dzięki czemu w ogóle nabrały sensu.
Trochę mi tu zapachniało "nigdziebądź" Geimana, a trochę wyobraźnia skierowała się do mrocznego międzywojennego Wrocławia, trochę jak z powieści Krajewskiego. Przedwojenny charakter miasta być może był tak naprawdę mniej mroczny niż obecnie, jednak w opisach nadodrzańskich miejsc oczami wyobraźni widzę rzeczne szczury które swoimi wyłupiastymi oczami obserwują nas spod lustra mętnej, powolnej rzeki.
Z drugiej strony to pocięty zdarzeniami, popękany ze starości świat, który sami odbieramy jak chcemy i wybrane przez nas kawałki zbierają się w większe części - dla każdego w inną niepowtarzalną całość.
No i dlatego moja Piękna na zwięczenie tego postu.

Mam nadzieję że jakoś odżyję, bo naprawdę mocno jestem w plecy...