2010-10-04

poruszam się (w) bez( )ruchu


Jesienią podsumowuje się zwykle rok. Albo ja podsumowuje, bo np urząd skarbowy podsumowuje wiosną, rok  akademicki również, a np znakomita większość podsumowuje w nachujowszym momencie, czyli po ciemku początkami zimy. Brrrr... co za fatalna idea. Świadomość tak odległego słońca, wszechpanującej buki i zahibernowanego świata nie może pozostać bez wpływu na nasze myśli, również te podsumowujące.
Zatem wracając do początku: podsumowanie się tworzy bo jest poczucie końca czegoś do okoła. Ale każdy koniec to również nowy początek i z tą myślą w głowie pakuje graty do pudeł, skrzynek i kartonów, co być może gdzieś zostanie utrwalone, ale nie dziś. 
Dziś znowu trochę przemieszczania się w fotelu - tam i z powrotem, tam i z powrotem... Wrocław, Łódź, Warszawa, Wrocław...