2010-07-02

powrót do początku





(archiwalnie z treści, aktualne ze zdjęć)

Zbiegiem okoliczności znalazłem się w Gdańsku, gdzie pod pozorem pracy odwiedziłem rodzinę i bardzo miło wspominany Wrzeszcz.

Dawno się tyle fajnych rzeczy nie zbiegło razem: poza spodziewanymi domownikami zjawiła się również Warszawska frakcja, w zamieszaniu okazało się że zapomniałem o HOF (opener) i nagle mi to uświadomiono! Prawie już odpuściłem, ale ostatecznie dałem się przekonać że warto, i oczywiście tak było. Wrażenie mocne jak mało kiedy, gdy znajdujesz się w sumie przypadkiem, po drodze, na atrakcji na którą się zwykle czeka z podnieceniem, kupując zawczasu bilety itd. A tu nagle: pah! i jestem: Pearl Jam, Tricky i Groove Armada... do końca nie wiem teraz czy faktycznie tam byłem...

Gdańsk jest miastem gdzie często spędzałem wakacje dzieciństwa, z rodzeństwem i kuzynami, zatem masa świetnych wspomnień wiąże się z każdym pokojem, zakamarkiem, podwórkiem, piwnica, strychem i zapewne drzewem.
Szperanie na strychu we wspomnieniach, zaowocowało dziś odkryciem, które pojawiło szeroki uśmiech na mojej twarzy: komiks z roku około 1987-88. moje autorstwo zostało potwierdzone charakterystycznym zapisem w słowie SEWERYN (nie da sią tutaj tego tak zapisać jak w oryginale).

Komiks opowiada najprawdopodobniej historię żniw na innej wypasionej dziecięcej miejscówce - Kuźnicy Grabowskiej, gdzie zapewne wcześniej tego samego lata byliśmy na wakacjach, albo nawet komiks został narysowany tam i później przewieziony do Gdańska.

Muszę to przedstawić mojemu koledze ze szkolnej ławki Tomaszowi, z którym to przez długie i żmudne semestry podstawówki toczyliśmy walkę o ulubionych bohaterów (czego owocem był autorski, pełnometrażowy komiks o przygodach Batmana)

Zawsze wiedziałem że moje zamiłowanie do tej formy ekspresji siedziało we mnie od dziecka.

Tylko co się z nim stało później?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz