2011-06-06

Whisky z lodem i czerwcowe upalne noce

Dziś zachciało mi się w końcu zasiąść do mojego blogerniczego pulpitu celem spisania ostatnich wątków i wydarzeń które miały lub nie miały miejsca.
Rozpocząć warto by było od tego że w końcu zaczęło się lato i jest naprawdę tak jak powinno być cały czas. I nawet typowo nasze narzekactwo: że za gorąco, że duszno, że nie ma gdzie nad wodę, nie jest w stanie odwieść mnie od poczucia że to jest najfajniejszy czas ze wszystkich pór roku. Początek lata. Owa pora ma unikalny bonus, który dystansuje ją od reszty stawki: świadomość że jeszcze całe lato przed nami!
W tym roku jest bardzo specyficznie. Po raz pierwszy w życiu mam przyjemność obcować z rosnącym co dzień wielkim brzuchem, z wnętrza którego otrzymuję kopniaki i inne ciosy, gdy tylko próbuję nawiązać bliższy kontakt z istotą znajdującą się wewnątrz. Mały człowiek wierci się tam i widocznie jest mu ciasno, bo jak dało się zaobserwować na ekranie usg, to będzie albo pianista albo koszykarz, lub kobieca odmiana tych profesji.
Noszenie tego balona jest dość uciążliwe, ale taki balast jest bardzo pomocny w przystopowaniu odrobinę i zastanowieniem się nad tym co nas otacza i gdzie udalibyśmy się w najbliższym czasie, dlatego też ostatnimi czasy siedzimy sobie w naszym mieszkanku i szykujemy się, cieszymy tym co teraz i tym co nas w krótce czeka.

A w około mamy piękny wieczór, którego postanowiłem posmakować z perspektywy balkonu, gdzie zorganizowałem sobie nocny pulpit, z fajkami, herbatą i czymś mocniejszym w szklance z lodem.

Jako profesjonalny internetowy blogger, który próbuje lansować swoje strzelane z biodra i z pod pachy zdjęcia powinienem był zadbać o oprawę "literacką" związaną ze zdjęciami które ukarzą się poniżej. ale czy to nie byłoby zbyt oczywiste i trywialne? Czy moim zadaniem jest zadowolić siebie czy czytelników? Czy to zadowolenie nas dokądś doprowadzi i czy kiedyś będziemy zadowoleni permanentnie? Czy będziemy wtedy szczęśliwi?

Te i inne rozterki rozpieszczonej i kapryśnej szesnastolatki wciąż pozostaną bez odpowiedzi, dręcząc mnie swym ciężarem w trakcie dokonywania wyborów, przed którymi podobnie jak Wy staję każdego kolejnego dnia, jednakże nie wpłynie to na wybór zdjęć, które nie będą nawiązywały do poprzedniego, ale pokażą nam ludzi, których fotografowanie uważam za najtrudniejsze, ze względu na fakt iż najistotniejszy w tej fotografii jest moment naciskania spustu migawki, co z kolei wymaga ogromnego wyczucia i pewności siebie. Poza tym jest oczywiście najbardziej satysfakcjonujące, niezależnie od efektów tego fotografowania. Zapraszam na berlińskie paróweczki z wody :)

1 komentarz: